WendyMiasto: Zielona Góra
Ostatnia laurka przed odejściem na wieki dla babci Wendy. Prosimy, przeczytajcie do końca.
To nie śmierć powinna wyrwać Cię ze schroniska. I chociaż brakuje Ci sił, żeby opuścić to miejsce, to każdego dnia próbujesz stąd uciec. Twój codziennie odtwarzany koszmar to pobudka w tym miejscu, to kraty na wysokości Twoich zrozpaczonych oczu, które odsłaniają Ci tylko przygnębiającą przyszłość. To złamany klucz, którym nie jesteś w stanie otworzyć żadnego serca.
Na początku strach sparaliżował Cię w budzie, z której nie chciałaś wyjść nawet na chwilę. Kiedy zrobiłaś swój pierwszy krok, odcisnęłaś swój pierwszy ślad na podłodze wybudowanego więzienia przez okrucieństwo nieodpowiedzialnych ludzi. Chciałaś odzyskać wolność. Odnaleźć dom, który straciłaś, odnaleźć człowieka, którego pokochałaś, a który nigdy nie pokochał Ciebie.
Nie zwracałaś uwagi na nic. Na ból, który przeszywa Twoje ciało od wielogodzinnej morderczej walki, by rozwalić kraty schroniskowej twierdzy. Gotowa byłaś nawet stracić zęby, wierząc że uda Ci zniszczyć największego wroga, jakim są te nieszczęsne kraty, które przygotowały dla Ciebie samotną śmierć, bez głośnego bicia serca z rozpaczy, które nie może pogodzić się z kolejnym dniem bez Ciebie.
Pamiętajmy ten dzień, kiedy opadłaś z sił, kiedy ciało stało się bezwładne. Kiedy przestałaś walczyć. Kiedy nawet jedyna przyjaciółka - ostatnia nadzieja opuściła Cię bezpowrotnie.
Wolisz być niewidzialna, udawać, że Cię tu nie ma. Przespać wszystkie pozostałe przed Tobą dni, niż patrzeć na życie bez miłości. Kiedy wchodzimy do Ciebie do boksu, widzimy tylko oczy pełne bólu, które pragną tylko przekazać błagalne „zostań”. Wtulasz głowę w ludzkie ciało, zagarniasz każdy dotyk, który jest dla Ciebie jak muskająca Cię kołdra upragnionego spokojnego snu. A potem znów przegrywasz, zostając znowu sama.
Nie chcesz już nawet spacerów, są już tylko zwykłym oszustwem. Udawaniem życia, które powinnaś mieć, a które straciłaś. Twoją kłódką, uniemożliwiającą Ci zamieszkanie w ludzkim sercu, jest Twój wiek i niedołężność. Musimy Ci to powiedzieć w tym smutnym dla Ciebie dniu, nasza schroniskowa babciu. Dzisiaj nie będzie laurki tej wymarzonej, nie kolorowej, a czarno-białej, na której zamiast życzeń składa się podpis na dowód przyjaźni człowieka z psem. Dzisiaj nie będzie umowy adopcyjnej.
Dzisiaj Dzień Babci, Jutro Dzień Dziadka. I chociaż dotyczy on ludzi, to starość dotyczy każdego, a szczęście daje wszystkim to samo – miłość, bezpieczeństwo, przyjaźń i pamięć.
Wendy to nasza schroniskowa babuszka, z kategorii: adopcja takiego psa to cud. Duża, stara, czarna, nierasowa. Ma 12 lat, problemy z chodzeniem, wątrobą i inne naturalne geriatryczne objawy starego psa. Czasami zagubi się w czasoprzestrzeni, zapomni gdzie jest, dokąd iść, pomyli noc z dniem, zakręci się wkoło. Wypije więcej wody, zje mniej. Taka jest nasza Babcia Wendy. Najlepszym lekiem jest dla niej człowiek, ale na to nikt nie chce wydać jej recepty, bo podobno dla niej jest niedostępny.
Niestety w każdym schronisku są psy, którym nie macha się na do widzenia, a którym oddaje się pożegnalne łzy. Czy tak pożegnamy Wendy? Błagamy, nie.
Wendy akceptuje inne psiaki, nie sprawia żadnych większych problemów. Nie wykazuje agresji, kocha ludzi.
Jeśli ktoś chciałby jednak dać jej szansę, naprawić resztę życia, prosimy piszcie, dzwońcie:
PłećON
Wiek12 lat
Wielkośćduży